Forum Słowiańscy Łucznicy Strona Główna FAQ Użytkownicy Szukaj Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj Rejestracja
Słowiańscy Łucznicy
 Długi łuk Walijski w historii Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
wiedzimir



Dołączył: 30 Maj 2007
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Środa Wlkp

PostWysłany: Pią 11:35, 27 Cze 2008 Powrót do góry

Charakterystyka długiego łuku

Wynalazczość dzikich i prawie bez wyjątku niepiśmiennych Walijczyków do dziś zaskakuje wielu ludzi. Stworzyli broń, której skuteczność zachwiała dominującą pozycję jazdy na polach bitew Europy.

W Walii łuk cały czas cieszył się powodzeniem nieco większym niż w Anglii lub Szkocji. Mimo swojej popularności w północnej Walii ustępował włóczni, która miotana na krótkie odległości z łatwością przebijała najlepsze kolczugi. To jednak długi łuk na długo rozsławił jednak Walijskich wojowników, stał się bronią używaną przeciwko najeźdźcom ale i w czasie wojen domowych mimo iż z początku był jedynie bronią typowo myśliwską.

Do jego wyrobu wykorzystywano gałęzie cisu śródziemnomorskiego lub w ostateczności wiązu, cechującego się giętkim i wytrzymałym drewnem. Z gałęzi cisu wybierano drewno bielu (doskonały, naturalny materiał odporny na naprężenie) oraz sąsiadującą z nim warstwę - drewno twardziel (najlepszy, naturalny materiał na ściskanie). Giętkość nadawały olej, wosk i tłuszcz zwierzęcy. Kombinację składników dobierano tak aby łuk nie wypaczał się od wilgoci lub przy dużych zmianach temperatury.

Także w przypadku łęczyska wykazano się wielkim zmysłem technicznym. Pracując nad cienkim, łagodnie zakrzywionym drewnianym profilem o długości do 1,95 m 1ustalono bezpośredni związek między długością i siłą napięcia. Im dłuższe łęczysko tym dłuższa cięciwa, zaś energia kinetyczna rośnie wraz z głębokością naciągania cięciwy. W przeciwieństwie do łuków typowych a nawet refleksyjnych gdzie strzelano naciągając cięciwę do piersi z długiego łuku mierzono ściągając cięciwę ku oku, dzięki czemu strzelec mógł obserwować swój cel patrząc wzdłuż strzały, co zwiększało znacznie precyzję strzału.2

Cięciwę stanowił zawsze splot konopny mocowany na końcach w rogowych oprawach. Strzały wykonywane prawie wyłącznie z drewna jesionowego były o wiele dłuższe niż używane wówczas tradycyjne krótkie strzały3, znacznie ustępujące im jakością, zasięgiem, celnością i energią.

Dodatkową celność zapewniał system stabilizacji strzał wykorzystujący cztery rzędy piór skośnie zamocowanych na końcówce drzewca. Tak wykończona strzała charakteryzowała się bardzo wyrównaną i stabilną trajektorią, nie stawiała zbyt dużego oporu powietrza i leciała z dużą prędkością, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk przypominający brzęczenie pszczoły. Do różnych celów używano różnych strzał.4

Standardowo zasięg strzału długiego łuku wystrzeliwującego strzały zdolne przebić opancerzonego wroga nie był pewnie większy niż zasięg zwykłego łuku krótkiego i sięgał około 250 metrów.5

Jednak największą siłą nowej broni była jej ogromna skuteczność. Długi łuk dawał potężną energię kinetyczną a więc i ogromną siłę rażenia. Współczesne badania dowiodły, ze aby przebiła ludzką skórę, strzałę trzeba wyrzucić z energią kinetyczną 100 dżuli, zaś 200 dżuli potrzeba, aby zadać poważną ranę. XII wieczne długie łuki nadawały strzałom zdumiewającą energię 1900 dżuli.6 Strzała wystrzelona z łuku ze 100-150 metrów przebijała kolczugę a tarczę i hełm ze 100 metrów. Była to więc zabójcza broń.7

Taktyka walki walijskich łuczników

Taktyka walki łuczników posługujących się dużym łukiem w dużej mierze nie odbiegała od standardowej taktyki piechoty strzelczej średniowiecza. Bardzo ważną rzeczą było odpowiednie przygotowanie własnych pozycji. Najpierw łucznicy przygotowywali strzały wbijając je w ziemię lub zatykając za pasek, ponieważ sięganie do kołczana zabierało zbyt wiele czasu. Gdy ława szarżującej kawalerii znajdowała się w odległości 200 metrów zasypywano ją jednocześnie lawiną pocisków. W pierwszej kolejności wystrzeliwano strzały z grotami z zadziorami, które miały ranić przede wszystkim konie, przez co oszalałe z bólu zwierzęta ponosiły lub zrzucały jeźdźców. Gdy odległość od wroga się zmniejszała przechodzono na ostrzał strzałami z grotami-szpikulcami, które zdolne były przeniknąć przez oczka kolczugi. Na bliskie dystanse używano strzał z krótkim, romboidalnym grotem zdolnym przebić kolczugę a nawet tarczę.

W przypadku walki z przeciwnikiem nieosłoniętym zbroją podstawowym typem strzał były egzemplarze z tradycyjnym lancetowatym grotem, które pozwalały na znaczne zwiększenie zasięgu strzału, nawet do 350 metrów.8

Sukces ostrzału nie polegał na celowaniu, nie było ono konieczne. Wyszkolony łucznik w czasie minuty potrafił wystrzelić do 12 strzał, celowanie zmniejszało tą ilość o połowę. Wystrzeliwana na komendę chmura strzał kierowana w cel który był przecież wystarczająco duży (np. szarżujący oddział jazdy) wprost dziesiątkowała wroga. Jeśli pierwsza fala strzał nie zatrzymała przeciwnika łucznicy przygotowywali strzały na drugi strzał i wypuszczali je na rozkaz dowódcy. Taktykę powtarzano do skutku.

Mogło się jednak zdarzyć, że wroga jazda dopadała łuczników. Taka sytuacja kończyła się rzezią strzelców ponieważ poza łukiem praktycznie nie dysponowali oni żadną inna bronią. I na to znaleźli Walijczycy sposób. Na pole bitwy przybywali niosąc po kilka półtorametrowych pali. Po zbliżeniu się do przeciwnika na odległość 200-300 metrów natychmiast je wbijali przed szeregiem. Dopiero po takim przygotowaniu pozycji rozpoczynano ostrzał.

Taktyka walijskich łuczników miała jednak wiele słabych stron. Przed przygotowaniem pozycji byli praktycznie bezbronni. Szarża jazdy odpowiednio przeprowadzona mogła ich łatwo rozbić i zmasakrować. Podobnie było w czasie przemarszu wojsk. Strzały, paliki wbijane przed szeregiem a nawet łuki ze zdjętymi cięciwami wiezione były na wozach. Atak z zaskoczenia na maszerujących łuczników miał zatem wielkie szanse powodzenia.

Byli też władcy, tacy jak Ryszard Lwie Serce, preferujący w swoim wojsku kuszników którzy potrafili radzić sobie z taktyką walijskich łuczników. Walcząc z nimi wystawiał on kuszników którzy po dojściu na dystans 350-400 metrów (a więc poza zasięgiem ostrzału łuczników) zadawali im najpierw swym ostrzałem straty a dopiero na osłabionych i najczęściej zmuszonych do odstąpienia od palisady uderzała jazda.9

Długi łuk przenika do Anglii

Pierwsze wzmianki o długim łuku pojawiają się w kronikach dopiero w 1188 roku. Mimo to już długo przed tym Walijczycy byli znani ze swego kunsztu łuczniczego i często najmowani przez walczących ze sobą feudałów. Wszystko to zmieniła wyprawa króla Anglii Edwarda I który w roku 1282 ruszył aby podbić i spacyfikować zbuntowanych Walijczyków. To co wydawało się prostą wyprawą przeciwko źle uzbrojonym rolnikom okazało się zadaniem o wiele trudniejszym.

Pewnego dnia jeden z konnych Edwarda próbował wypłoszyć kilku buntowników z zagajnika, gdy pojawił się Walijczyk z długim łukiem. Jeździec ruszył galopem a wtedy łucznik zdjął z pleców broń, naciągnął i wystrzelił. Strzała trafiła jeźdźca w udo, przebiła wyściełaną tkaniną kolczugę, pancerz a następnie przeszyła siodło i śmiertelnie zraniła konia. Kolejna przyszpiliła obie jego nogi do siodła. Czegoś takiego nie można było się spodziewać nawet po kuszy.10 Kilka dni później jeden z żołnierzy opowiadał jak jego oddział zaatakowany został przez liczniejsze siły Walijczyków uzbrojonych w niezwykle długie łuki. Anglicy schronili się w pobliskim zamku. Ledwie zdążyli zamknąć za sobą ciężkie dębowe drzwi o grubości 15 cm, gdy z odległości 180 metrów łucznicy zaczęli do nich strzelać. Strzały wbiły się w drzwi na głębokość 10 cm.

Edward I musiał ściągać dodatkowe posiłki z Gaskonii aby poskromić buntowniczych Walijczyków którzy w następnych latach buntowali się jeszcze dwukrotnie.

Doświadczenia z kampanii 1282-1283 król Anglii wykorzystał we własnym kraju. Z królewskiej kasy rozpoczęto organizowanie oddziałów pospolitego ruszenia i szkolenie ich w sztuce wojennej. By zwerbować najlepszych łuczników w całym kraju przeprowadzano konkursy strzeleckie, których zwycięzca otrzymywał w nagrodę zawrotną jak na owe czasy kwotę 30 szylingów. Król nie szczędził pieniędzy i wysiłku na rozwój nowej broni. Odważył się nawet wystąpić przeciw autorytetom Kościelnym, zmieniając Prawo Dnia Pańskiego, które zezwalało w niedzielę tylko na udział we mszy. Edward poszerzył je o możliwość uczestniczenia w zawodach łuczniczych.11

Mimo to wyszkolenie łucznika który gotów był stanąć naprzeciw szarżującej jazdy uzbrojony jedynie w długi łuk trwało od 10 do 20 lat12. Jednak po tym czasie łucznik taki na odległość 100 metrów trafiał bezbłędnie w każdy cel tak nieruchomy jak i ruchomy. Owoce zmian wprowadzonych przez Edwarda I zebrał dopiero jego wnuk Edward III. Królewskie rozporządzenia nakazywały regularne szkolenia w strzelaniu z łuku dzieci i młodzieży, zabraniały pod karą więzienia gier, zabaw i zapasów, wyścigów lub walk kogutów, które odciągnąć mogły ludzi od ćwiczeń w strzelaniu.13

Bardzo dobrze ilustruje to poniższy tekst kazania wygłoszony przez Latimera w obecności króla Edwarda VI.

Za moich czasów mój ojciec nie mniej pilnie uczył mnie strzelania niż wszelkich innych rzeczy i myślę, że i inni tak postępowali ze swymi dziećmi. Uczył mnie jak naciągać, jak składać ciało do łuku i nie naciągać siłą ramion, jak to czynią inne nacje, ale siłą całego ciała. Kupowano dla mnie łuki odpowiednie do mojego wieku i siły; w miarę jak rosłem, moje łuki stawały się coraz większe, bo człowiek nigdy nie będzie dobrze strzelał, jeśli nie zostanie do tego wdrożony. Zacna to sztuka, zdrowe ćwiczenie, bardzo zalecane przez medycynę...zwalczają rozmaite dolegliwości. Ku chwale Bożej niechaj więc będą uprawiane nadal. Niechaj zostanie wydana proklamacja zobowiązująca sędziów pokoju, aby pilnowali przestrzegania wszystkich ustaw i statutów, jakie w tym celu zostały ustanowione.14

Jak widać trzeba było wiele czasu, trudu i pieniędzy by stworzyć armię której żadna siła nie potrafiła stawić czoła. Wykorzystanie łuczników uzbrojonych w długi łuk na polu walki testowano przez długi czas na polach bitew Szkocji, by w wojnie stuletniej osiągnąć apogeum swojej potęgi. Długi łuk na ponad półtora wieku dał Anglii dominującą pozycję na polach bitew Europy. Później stało się to co nieuniknione - pojawiła się nowa lepsza broń.

Epilog

Późnym popołudniem roku 1450 w pobliżu wioski Montigny w północnej Francji kolejny raz stanęły naprzeciw sobie wojska francuskie i angielskie. Anglicy jak zwykle wysunęli na czoło wojsk łuczników uzbrojonych w długie łuki. Jednak Francuzi nie zaatakowali, zatrzymali się około 90 metrów od angielskich pozycji i ustawili jakby wielkie, żelazne naczynia, napełnione prochem i kamieniami. Mieszaninę tą podpalono za pomocą pochodni. Nastąpiła ogłuszająca eksplozja, po której dał się słyszeć ostry świst i setki kamieni z ogromna prędkością poleciały w kierunku angielskich pozycji. W przeciągu kilku minut 3774 z 4500 łuczników leżało martwych, nie wystrzeliwszy nawet jednej strzały. Kończyło się panowanie długiego łuku.15

tekst pochodzi z Annopedii


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
N.E.M.O



Dołączył: 28 Lis 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: inąd

PostWysłany: Sob 14:35, 13 Gru 2008 Powrót do góry

Świetne opracowanie Wiedzimirze

Mam tu jednak jeszcze małą ciekawostkę:"... yew is a softwood and no matter what you do with it Yew bows at the higher weights have a limited working life. It is entirely possible to have "shot out" a 100lb yew bow in under a year with regular use. It has been said that a medieval war bow in daily use could be "shot out" in about a month and the life expectancy in battle might be no more than 2 or 3 dozen arrows."

A oto moje pokraczne tłumaczenie powyższego tekstu:

"... Cis jest (stosunkowo) miękkim drewnem. Cisowe łuki przy wyższych siłach naciągu mają ograniczoną "żywotność"- i nieważne jak dobrze materiał będzie obrabiany.
Całkiem możliwe jest "wystrzelanie"(zużycie) 100 funtowego cisowego łuku w okresie krótszym niż rok przy codziennym strzelaniu.
Przyjmuje się że średniowieczny WARBOW mógł zużyć się już po miesiącu codziennych treningów a "średnia długość życia" takiego łuku w bitwie mogła nie przekroczyć dwóch lub trzech tuzinów strzał. Exclamation "

Image


P.S
Łuk ze zdjęcia ma ok. 80 kg naciągu, "kaliber" coś w granicach 15 mm
długość naciągu sięga 30 cali.


źródło: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
N.E.M.O



Dołączył: 28 Lis 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: inąd

PostWysłany: Sob 21:02, 13 Gru 2008 Powrót do góry

Tak patrzę,czytam i dochodzę do wniosku że chyba dziś się nie wyspałem:)

Tak miało to brzmieć:
"... Cis jest (stosunkowo) miękkim drewnem. Nie ma znaczenia co i jak z nim zrobisz - cisowe łuki przy wyższych siłach naciągu mają niestety ograniczoną "żywotność".
Całkowicie wykonalne jest "wystrzelanie"(całkowite zużycie) 100 funtowego cisowego łuku w okresie krótszym niż rok przy regularnym użytkowaniu.
Przyjmuje się że średniowieczny WARBOW mógł zużyć się już po miesiącu codziennych treningów a "średnia długość życia" takiego łuku w bitwie mogła pozwolić na wystrzelenie zaledwie dwóch lub trzech tuzinów strzał.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
N.E.M.O



Dołączył: 28 Lis 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: inąd

PostWysłany: Sob 21:50, 13 Gru 2008 Powrót do góry

"...It is important to distinguish between the two - an English War bow is a Longbow, but a longbow is rarely a war bow!

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin